wtorek, 31 grudnia 2013

68. "CzarLa. Poszukiwacze" Tony DiTerlizzi


Każdy z nas dorasta i szuka swojego miejsca w świecie. Nie zawsze jest to proste i często spotykamy przeszkody na swojej drodze. Jednak kiedy zmierzamy do jasno określonego celu i nie poddajemy się, wkrótce nasza wędrówka przynosi nam odpowiedź. 

piątek, 27 grudnia 2013

67. "Dom tajemnic" Chris Columbus & Ned Vizzini


"Dom tajemnic" to powieść, która reklamowana jest jako 'książka reżysera Harry'ego Pottera'. Chris Columbus jest twórcą także takich filmów jak "Pani Doubtfire" i "Gremliny". Ned Vizzini to znany amerykański autor powieści dla młodzieży. Co mogło wyniknąć ze współpracy tych dwóch panów? Zapraszam na moją recenzję :)

wtorek, 24 grudnia 2013

66. "Ominąć święta" John Grisham


Większość z nas Boże Narodzenie kojarzy z radością, przyjemnością dostawania prezentów, spędzania czasu z najbliższymi. Jednak znajdą się też tacy, którzy wręcz nie cierpią tych świąt. Książka Johna Girshama to opowieść o człowieku zmierzającym do tego, by ominąć święta. 

niedziela, 8 grudnia 2013

64. "Shirley" Charlotte Brontë


"Najważniejszą wiedzą, którą człowiek powinien posiąść, jest znajomość samego siebie i kierunku, w którym on sam podąża" 

R
obert Moore jest właścicielem fabryki. W czasach kryzysu, który wywołały wojny napoleońskie, był zmuszony zwolnić wielu swoich pracowników, co było widziane jako obojętność wobec ubogich i głodujących. Prawda była taka, że Moore miał wiele długów i postawił sobie za cel spłacenie go i przywrócenie honoru  swojej rodziny i fortuny. Robert idąc z duchem czasu zakupił nowe maszyny, które przyczyniły się do kolejnych zwolnień pracowników. Domyślając się, że mogą one zostać zniszczone przez niezadowolonych i nieszczęśliwych robotników wraz z przyjaciółmi czuwa i czeka na maszyny. Nie udaje mu się jednak ich ocalić.


"Każda radość musi zostać okupiona porcją bólu, każdy wojownik- nim głowę jego zwieńczy zwycięski wieniec, poczuć wpierw musi kroplę krwi na swym czole"

W domu Moore'ów bardzo częstym gościem jest Caroline Helston, ich daleka kuzynka. Siostra Roberta, Hortensja, uczy ją francuskiego. Dziewczyna jest wychowywana przez swojego stryja, miejscowego proboszcza Helstone'a, gdyż jej ojciec nie żyje, a matka opuściła ją kiedy była jeszcze dzieckiem. Caroline uwielbia Roberta i jest w nim zakochana. Jednak kuzyn pragnąc wydostać się z biedy trzyma się na dystans od dziewczyny, mimo że czuje do niej słabość. Nie może sobie niestety pozwolić na miłość. Chce ożenić się z bogatą panną, która ocali jego fabrykę, a Caroline nie ma grosza przy duszy. Panna zrozumiała od razu aluzje kuzyna.

"Miłość jest prawdziwa. To najprawdziwsza, najtrwalsza, najsłodsza, chociaż również najbardziej gorzka rzecz, jaką znamy"

Zauważając, że jej ukochany coraz bardziej się od niej oddala, zamyka się w sobie, jest nieszczęśliwa, marnieje na zdrowiu, choruje nie tylko jej ciało ale też dusza. Coraz bardziej przestaje przypominać dawną siebie. Kiedy do Fieldhead przyjeżdża Shirley Keeldar, spadkobierczyni sporego majątku, od razu zaprzyjaźnia się z Caroline. Ta widząc urodę swojej przyjaciółki, jej swobodny sposób bycia i czas, który spędza z Robertem domyśla się, że najprawdopodobniej on zechce ją za żonę. I chociaż zdaje się, że pogodziła się ze swoją stratą, jeszcze bardziej podupada na zdrowiu, tak że jest coraz bliższa śmierci. Robert natomiast próbuje znaleźć sposób, by ocalić fabrykę, ale nie tylko, gdyż spodziewa się zamachu na swoje życie. 



S
hirley" Charlotte Brontë jest typem tych powieści, które uwielbiam. Chociaż na pierwszy rzut oka może wydawać się, że fabuła jest banalna i nieciekawa, sprawiła na mnie ogromne wrażenie. Dosyć długo zwlekałam na poznanie twórczości sióstr Brontë, a kiedy zrobiłam już pierwszy krok w ich stronę, chcę zrobić następny. Opowieść jest pełna uczuć i emocji, które bardzo dokładnie i realistycznie opisane przez autorkę wzruszają lub po prostu skłaniają do refleksji. 


"Shirley" to druga powieść tej autorki, zaraz po "Jane Eyre", napisana pod pseudonimem Currer Bell. I chociaż powinnam zacząć od zaznajomienia się z pierwszą książką, coś skusiło mnie, żeby przeczytać "Shirley". Kiedy zobaczyłam to ponad 600-stronicowe dzieło początkowo nie byłam skora do zaczęcia tej książki. Ale kiedy już to zrobiłam zatraciłam się w tej opowieści toczącej się w XIX-wiecznej Anglii. Uwielbiam styl autorki, o którym zaraz wspomnę. 

Otóż narracja spodobała mi się niezmiernie. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, a każda oryginalność i niepowtarzalność, którą znajdę w książce czyni ją dla mnie niezwykłą i ciekawą. Tak było też w przypadku "Shirley". Narracja jest prowadzona w trzeciej osobie, ale nie w sposób zwyczajny. Charlotte Brontë bowiem bardzo często zwraca się do czytelnika. I nie mówi tego w sposób ogólny- odczuwa się, że opowieść jest napisana tylko dla nas, a my słuchamy jej jakby od starej przyjaciółki. Co jeszcze zwróciło moją uwagę? To, że poczułam się prawdziwym obserwatorem zdarzeń. Nie czytałam relacji obserwatora, nie! Ja nim byłam. Narrator często zwraca się do nas z prośbą, byśmy coś zobaczyli, zajrzeli przez ramię bohaterowi, by przekonać się co pisze, przeszli za nim do innego pomieszczenia lub go opuścili i zajęli się kimś innym. To jest naprawdę świetny zabieg, a satysfakcja z czytania jest przeogromna :) Narrator nie jest wciąż ten sam: czasami jest wszechwiedzący, zna myśli a nawet przyszłość postaci, później jednak mówi nam, że ich myśli nie jest w stanie odczytać.

Głównym atutem tej powieści są bohaterowie. Każdy z nich jest bardzo dokładnie przedstawiony- zarówno ich wygląd jak i charakter- dzięki czemu mamy ich pełen obraz. Mimo, że Shirley jest tytułową postacią, to nie ona wydaje się tu być w centrum. Cała akcja skupia się przeważnie wokół Caroline Helston. Jest to 18-letnia dziewczyna, która jest wychowywana przez swojego stryja- proboszcza. Jest skromna, wrażliwa i nieśmiała. W miarę jak akcja się rozwija widzimy także, że kocha niesamowicie mocno. Uczucie jakim darzy Roberta jest bardzo silne, a fakt, że została odrzucona powoli ją wyniszcza, tak że jest bliska śmierci. Shirley Keeldar jest trochę inna od swojej przyjaciółki Caroline. Jest od niej o kilka lat starsza, dobrze czuje się w towarzystwie, chociaż nie każdego zaprosiłaby do swojego grona. Ma bardzo swobodne obycie, lubi żartować, ale będąc z Caroline jest skłonna do refleksji. Jest też dumna i świadoma swojego pochodzenia. Ma chłopięce imię, gdyż jej rodzice spodziewali się syna. Nie przeszkadza jej to jednak i często mówi o sobie jak o mężczyźnie (np. nazywa siebie Kapitanem).

Chociaż może wydawać się, że jest to romans lub coś podobnego, nie jest to do końca prawdą. Już sam początek rozdziału świadczy o tym, że autorka chciała skupić się na czymś innym. Charlotte Brontë w swojej powieści zastanawia się nad wieloma kwestiami, jak np. różnice majątkowe, małżeństwo, czy miejsce kobiety w świecie. Co jest ciekawe to fakt, że autorka jednocześnie przestrzega przed małżeństwem, pokazuje przez wypowiedzi bohaterów prawie same negatywy, by później przedstawić moc miłości i zbawienne jej skutki. To samo dotyczy wszystkiego co poruszane w tej książce. Tak więc nie musicie się martwić, że zostanie wam coś narzucone, że będziecie musieli się dostosować :)

Podsumowując moją opinię: "Shirley" zrobiła na mnie wielkie wrażenie i zachęciła mnie do dalszego poznawania twórczości Charlotte Brontë, a także jej sióstr. "Jane Eyre" jest jeszcze przede mną i nie mogę się doczekać poznania tej historii. Zwłaszcza, że jest podobno o wiele lepsza od "Shirley". Nie pozostaje mi nic innego jak ocenienie tej książki na 5/6 i wrócenie do niej w najbliższym czasie :)





Za możliwość uczynienia pierwszego kroku w stronę sióstr Brontë dziękuję Wydawnictwu MG!

poniedziałek, 21 października 2013

Który to dzisiaj? :P


Każdy kto dzisiaj zajrzał do kalendarza zapewne spostrzegł, że dzisiaj 21 października. Zwyczajna data dla większości z nas, ale nie dla mnie. Bowiem dokładnie rok temu na blogerze powstał blog na którym teraz jesteście :P Tak, dzisiaj pierwsza rocznica założenia bloga Kolorowa książka! I post urodzinowy, na który zapraszam :)

1. Jak to było...
No więc tak: Była sobie kiedyś 'osoba', która kiedyś przeczytała pewną bardzo ciekawą powieść. Zrobiła na niej tak wielkie wrażenie, że od razu po przeczytaniu chciała ona dowiedzieć się o tej książce więcej. Po wpisaniu tytułu w Google wyskoczyło mnóstwo ciekawych linków. Jeden z nich prowadził do bardzo ciekawego bloga, na którym znaleźć można było mnóstwo ciekawych opinii o książkach. Dlatego też ta 'osoba' zaczęła coraz częściej zaglądać na tą stronkę. W końcu w jej głowie narodził się pomysł o założeniu podobnego bloga, w końcu uwielbiała czytać...

Tą osobą, jak już pewnie się już domyśliliście :), jestem ja. Historia znana pewnie przez większość blogowiczów, bo zapewne zaczynaliście w podobny sposób. Bez wiedzy co i jak, nie wiedząc wcześniej, że istnieją takie blogi, a także z mocnym postanowieniem. 

2. Zaczęło się od książki
Jak to było w moim przypadku? A więc już w skrócie... Nie wiedziałam, że można prowadzić bloga z recenzjami książek. A kiedy pewnego razu, jakieś rok i 10 miesięcy temu, znalazłam w sieci taką stronkę bardzo się w to wciągnęłam. Zaczęłam śledzić wszystkie wpisy tej blogerki (która już niestety nie pisze, a szkoda) i pisać swoje recenzje. Doszłam do wniosku, że już kiedyś miałam pomysł z założeniem bloga, dlaczego to nie miałby być blog recenzyjny? I tak w październiku powstała moja własna stronka, malutka część tego wielkiego, wszystkowiedzącego internetu :) Gdyby nie książka, którą wtedy przeczytałam albo by mnie tu nie było, albo znalazłabym się tu znacznie później. Która to książka? "Spętani przez bogów", którą tak uwielbiam <3 


No i stało się, miałam swojego bloga. Ale nic poza tym, żadnej wiedzy na ten temat ani doświadczenia. Zaczęłam szukać innych blogów, osób, które tak jak ja uwielbiają czytać. Jeśli w czasie przed październikiem mieliście nagłe skoki odwiedzin na blogach, pewnie to byłam ja xD Początki zawsze są trudne, ale dzięki wam nie było tak źle. Pewnie zdajecie sobie sprawę jak ważne dla raczkującego blogera są komentarze. I za nie chciałabym podziękować. Wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy byli tutaj na samym początku, nawet jeśli już ich tu nie ma, ale myślę, że wiedzą, że o nich mówię :) A także tym obecnym komentującym, bez was nie byłoby tego bloga kochani! Bo musicie wiedzieć, że kiedy patrzyłam na inne blogi i widziałam ich statystyki, w porównaniu z którymi mój blog był na samym końcu, często wątpiłam w swoją misję na blogerze. Także dziękuję jeszcze raz!    

3. Co się tu działo?
Trochę statystyki. Wiem, że nie dla każdego jest to ciekawe, ale miło byłoby zajrzeć do tego posta za rok i porównać wyniki :) Tym bardziej, że jestem strasznie dumna z moich małych osiągnięć :)

*liczba odwiedzin 10075 
*liczba obserwatorów 134
*ilość postów 75
  w tym recenzje 57 

Teraz lista najczęściej odwiedzanych przez was recenzji:
1) "Delirium"  Lauren Oliver 
2)"Drżenie"  Maggie Stiefvater 
3) "Finale"  Becca Fitzpatrick 
4) "Szeptem"  Becca Fitzpatrick 
5)"Gildia Magów"  Trudi Canavan 

Oprócz recenzji książek lubiliście czytać posty: 

Biorę udział w wyzwaniu 'Przeczytam tyle, ile mam wzrostu', 'Czytam fantastykę' oraz 'Lista BBC'. 
W ciągu roku zmieniłam również dwa razy szatę graficzną bloga. 
Nawiązałam współpracę z Wydawnictwem M oraz Wydawnictwem MG. Bardzo dziękuję za zaufanie :)


To już koniec posta :P Niedługo pojawi się nowa recenzja, ale przygotowania do matury idą pełną parą, co sprawia, że mam coraz częściej mniej wolnego czasu na czytanie i pisanie recenzji. Dziękuje osobom, które tu zaglądają mimo mojej częstej nieobecności na blogerze. Jesteście wspaniali. Poczęstujcie się więc tymi wirtualnymi babeczkami ^^ Życzę wam miłego dnia :)

sobota, 14 września 2013

High five! - Moje ulubione okładki książek

HIGH FIVE!  to nowa akcja, w związku z którą na blogu pojawiać się będą rankingi ulubionych, najlepszych, najbardziej interesujących, bądź najgorszych książek, filmów, gier, postaci, itp...

Dzięki temu zarówno czytelnicy mogą poznać bliżej blogerów, jak i blogerzy czytelników, jeśli ci będą chętni na podzielenie się swoimi przemyśleniami i opiniami.


Przyznaję, że ostatnio raczej nie widzicie mnie w blogosferze, tudzież na swoich blogach. Wszystko przez szkołę (ugh!) i fakt, że jestem w klasie maturalnej. Mam teraz mnóstwo do roboty i nauki i nie mam jak zorganizować sobie na tyle wolnego czasu, żeby zajrzeć na wszystkie obserwowane przeze mnie blogi. A pewnie sami wiecie, że tego czasu jednak potrzeba sporo. Jednak staram się jak mogę i dziękuję przy okazji tym osobom, które zaglądają na tego bloga mimo mojej nieobecności. Jesteście kochani!

Dzisiaj post z serii High five!. Książki przeczytane, ale recenzje jakoś nie chcą się pisać, a na razie na moim blogu ukazała się tylko jedna odsłona tej akcji (czyli o moich ulubionych filmach). Więc pomyślałam sobie "czemu nie?" i dzisiaj zaprezentuję Wam pięć okładek, które najbardziej mi się spodobały i które uważam za najładniejsze. A oto i one:

"Złoty most" Eva Voller 

Kiedy tylko zobaczyłam tą okładkę zakochałam się w niej. "Złoty most" to drugi tom z serii, a jego poprzedniczka, "Magiczna gondola", również może poszczycić się prześliczną okładką. Jednak to ta książka, a raczej jej okładka, zrobiła na mnie większe wrażenie. Kusi tajemnicą i obietnicą wspaniałej historii. Pozostaje mi nic innego jak poszukać pierwszej części, bo jestem od samego początku bardzo ciekawa tej powieści i jej kontynuacji :)

"Wszechświaty" Leonardo Patrignani

Książka miała swoją premierę niedawno, bodajże pod koniec sierpnia. Ale już od razu mi się spodobała i fabuła, i okładka. Historia kilku światów, równoległej rzeczywistości już zaskarbiła sobie miejsce w moim sercu i tylko kwestią czasu jest to, kiedy przeczytam tą powieść. Wracając do okładki... W subtelny sposób przedstawia ona jedno miejsce, będące jednocześnie drugim (chatka i miasto). Ogólnie wygląda ona trochę baśniowo i jestem pewna, że jest świetnym 'wstępem' do tej historii. Obym tylko nie oceniła książki po okładce ;) 

"Objawienie" Melissa De La Cruz

"Objawienie" jest trzecim tomem z serii "Błękitnokrwiści". Dla tych co nie wiedzą, jest to seria o współczesnych wampirach, żyjących wśród ludzi. Mnie osobiście ta seria nie bardzo do siebie ciągnie, ale przyznać jej trzeba, że graficy świetnie spisali się co do okładek. Wszystkie są ciekawe, tajemnicze, mroczne. No i przede wszystkim bardzo ładne. Z tego co zauważyłam powieści o wampirach zazwyczaj mają ładne okładki, a w środku coś nie bardzo jest ciekawie. Jednak kusi, by kupić książkę tylko ze względu na prześliczne okładki :)

"Tam, gdzie śpiewają drzewa" Laura Gallego

Wspominałam już może jak bardzo lubię baśnie? Nie? No to oświadczam, że je uwielbiam :P Mają swój klimat, przesłanie, morał. Raczej rzadko na okładkach możemy znaleźć coś 'baśniowego'. Ale okładka "Tam, gdzie śpiewają drzewa" jest taka. Ten, kto ją zaprojektował, naprawdę ma talent. Przyciąga ona bowiem uwagę już od samego początku. I tak również było ze mną, aż korciło mnie, żeby odpuścić sobie przeczytanie waszych opinii na temat tej książki i kupić ją, tylko żeby cieszyła oczy. Ale z tego co wyczytałam, powieść nie wszystkich zachwycała więc raczej poczeka trochę dłużej na swoją kolej :) Tak właściwie to bardzo lubię okładki książek Wydawnictwa Dreams. W tym rankingu znalazły się już przecież "Wszechświaty" :)  

"Naznaczona" P.C. Cast + Kristin Cast 

Wiem, wiem, niektórzy powiedzą, że Dom Nocy to niezbyt ambitna lektura, bez przesłania itp. Ale tak się złożyło, że moim celem było wybrać najładniejsze okładki. A ta seria, jak by nie było o wampirach, ma bardzo obiecującą szatę graficzną. Mam chyba pięć książek z tej serii i przyznam, że na żywo wyglądają jeszcze ładniej. Są dopracowane w każdym szczególe i wcale nie są gorsze niż okładki w oryginale. Powiedziałabym nawet, że są ładniejsze :) Jak na razie najlepsza okładka według mnie to ta, którą pokazałam, czyli "Naznaczona". (moją opinię o książce możecie przeczytać tutaj)


Znalezienie pięciu najładniejszych okładek było wbrew pozorom trudne. Mogłabym tu jeszcze wymieniać wiele innych, które mi się podobają. Kolejność książek, które przedstawiłam nie jest przypadkowa. A jakich Wy macie faworytów? Podoba się Wam jakaś z przedstawionych przeze mnie okładek?        







 

środa, 21 sierpnia 2013

52 "Poduszka w różowe słonie" Joanna M. Chmielewska


"Nadzieja to miętowy likier zamknięty w butelkowozielonych kulkach i zatopiony w deserowej czekoladzie" 

W
życiu niejednokrotnie zdarza się, że coś nie idzie po naszej myśli. Coś, co było przez nas starannie przygotowane, coś co sprawia, że czujemy, że każdy dzień jest czymś stałym, uporządkowanym w jednej chwili może paść na łeb, na szyję. Są ludzie, którzy kochają rutynę, nie lubią niespodzianek i czują się bezpieczni. Ale i tutaj możemy znaleźć podział- na tych, którzy po prostu tacy są i tych, którzy w ten sposób bronią się przed przeszłością, tych, którzy kiedyś zostali skrzywdzeni. 


"Kilka słów, uśmiech, trochę uwagi- wystarczyło tak niewiele zachodu, by dostać w zamian kilka niezbędnych do życia głasków. Bez zobowiązań i wzajemnych oczekiwań. I bez rozczarowań" 

Hanka w swoim uporządkowanym świecie musiała znaleźć miejsce na nową osobę. Bohaterka z nikim nie utrzymuje bliższych relacji, nieliczni znają ją tak naprawdę, a ona sama boi się dotyku, od najmniejszego muśnięcia ma mdłości. Kobieta, która bawi się mężczyznami, karając ich w ten sposób, nieodpowiedzialna za nikogo oprócz siebie, z dnia na dzień musiała zmienić swoje zwyczaje. W jej życiu pojawia się pięcioletnia Ania, która może zmienić dotychczasowy świat Hanki, rujnując jego schematyczność, bądź go ocalając. 

"Jak nieskończenie dłużyłby się dzień, gdyby nie można było robić sobie przerw na kawę" 

Bohaterka miała tylko jedną przyjaciółkę, którą poznała jeszcze w szkolnych czasach. Ewa pomagała Hance, troszczyła się o nią i była przy niej, kiedy jej potrzebowała. A teraz jej nie ma. Umarła na raka zostawiając pod opieką Hanki swoją córkę. Kobieta nie wie jak zajmować się dzieckiem. Robi wszystko co w jej mocy, ale Ania jest zbyt smutna by z nią współpracować. Do tego bohaterka poznaje w pracy Łukasza, który jest zupełnie inny niż pozostali. Jednak przeszłość Hanki upomina się o nią, a każdy dotyk jej o tym przypomina. Czy uda się jej zapomnieć? Czy znajdzie wspólny język z dziewczynką i jej misiem Florianem? Czy w jej życiu znajdzie się miejsce na miłość? 



B
yłam bardzo zaciekawiona tą książką odkąd przeczytałam opis. Sam tytuł jest już intrygujący i nietypowy, sprawia, że chce się odkryć tajemnicę ukrytą w tych słowach. Zaczęłam więc czytać. Początkowo byłam nieco zagubiona, nie mogłam znaleźć się w akcji, ale kiedy w końcu to nastąpiło z przyjemnością zagłębiłam się w lekturę. Rzadko czytam powieści polskich autorów lecz tym razem postanowiłam spróbować. I przyznaję, że nie zawiodłam się ani trochę. Joanna M. Chmielewska ma przyjemny i miły sposób pisania, który od razu zdobył moje uznanie. Autorka pisze w prosty sposób, bardzo plastyczny, w którym można od czasu do czasu znaleźć jakieś środki artystyczne. Do tego akcja przeplatana jest retrospekcjami, które nie były uciążliwe jak często się zdarza, ale wspaniale uzupełniały wiedzę czytelnika. Narrator zgrabnie przeskakuje z osoby na osobę, pokazując zupełnie innych od siebie ludzi, inne emocje, uczucia, przeżycia. Bardzo podobało mi się to jak autorka potrafiła w jednej chwili wejść do umysłu dziecka, mieć jego mentalność i barwnie pokazywać jego poglądy i przypuszczenia. Co później nie było już dla mnie takie dziwne, gdy dowiedziałam się, że pani Chmielewska jest autorką opowiadań dla dzieci więc ma w tym wprawę :) 

Bohaterowie tej powieści są ciekawi i barwni, głównie dzięki temu, że mają swoją wyjątkową historię. Hanka została skrzywdzona i kiedy się tego dowiadujemy wszystkie jej dziwne zachowania nabierają sensu. Osobiście już od samego początku wiedziałam w czym rzecz. Łukasz to bohater, który zawsze zakochuje się w dziewczynach innych niż wszystkie, czytaj: z problemami :) No i uwielbia czekoladę, czego początki nie były takie niewinne jak mogłoby się wydawać. Podziwiałam go za cierpliwość. Nawet mała Ania musiała zmierzyć się ze śmiercią matki, kulą, którą czuła w brzuchu i samotnością. Jej nieodłączny towarzysz- miś Florian- jest bardzo wymagający i dziwnym trafem lubi wypowiadać się w jej imieniu :) Wszyscy bohaterowie muszą z czymś się zmierzyć. To sprawia, że ta opowieść staje się jeszcze ciekawsza. 

"Poduszka w różowe słonie" to powieść, którą najlepiej czyta się w przytulnym miejscu, z kubkiem gorącej czekolady lub kawy, mając pod ręką małe co nieco. Jest to opowieść o pasji, zainteresowaniach, miłości i przyjaźni, co czyni książkę ciepłą w odbiorze. Ale z drugiej strony mamy dorosłą kobietę borykającą się z przeszłością i problemami oraz samotną dziewczynkę, która straciła matkę. Sprawia to, że powieść, mimo że wydaje się być lekturą z którą miło spędzimy czas, staje się równocześnie czymś co wzbudza w nas refleksję. Wydaje mi się, że warto sięgnąć po tą książkę. Ale myślę też, że byłaby idealna w zimowy wieczór, kiedy chcemy miło spędzić czas. Poduszka w różowe słonie jest symbolem, który przez całą toczoną akcję przeplata się z losami bohaterów. Zachęcam was więc do poznania sekretu różowych słoni :) Oceniam na 4/6





Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG! 




czwartek, 15 sierpnia 2013

Remont :)



Dzisiaj dokonałam na swoim blogu kolejnego remontu. A to za sprawą tego, że tamten szablon zaczął mi się nudzić i wydawał mi się nijaki. Postanowiłam nadać mojej stronie charakteru i tak powstało to co teraz możecie widzieć na blogu. Mam w planach jeszcze coś dodać czy zmienić, ale to w swoim czasie. Będę musiała uważać żeby nie przedobrzyć :)

Zmieniłam również swojego avatara, bo tamten był trochę za jasny. No i to chyba tyle, resztę odkryjcie już sami jeśli chcecie :) Podoba Wam się nowy wygląd? Bo mnie bardzo :P Postanowiłam dokumentować zmiany jakie prowadzę na blogu więc może następnym razem będziecie mogli je zobaczyć. Ale myślę, że ten szablon zostanie tutaj na dłużej.

PS. Niedługo będziecie też mogli obserwować blog Kolorowa książka na facebooku :D

Jeśli chcielibyście przypomnieć sobie poprzedni wygląd mojego bloga to był on taki:

PS. Przy okazji przepraszam, że nie odwiedzałam ostatnio Waszych blogów. Nie miałam takiej możliwości, bo dopiero w środę rano wróciłam do domu z Kieleckiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Byłam strasznie zmęczona, ale też szczęśliwa i zadowolona. Po tym wszystkim moje nogi nadal chciały iść dalej, mimo że szły przez pięć dni po 30 km dziennie :D No nic, to coś jest warte tego zmęczenia :) Niemniej jednak obiecuję się poprawić i nadrobię zaległości. Jutro możecie spodziewać się nowej recenzji. 

Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko :*

czwartek, 1 sierpnia 2013

Hello August - czyli cytat sierpnia


Dzisiaj pierwszy sierpnia. Co oznacza, że wakacje już się kończą, ale zostało jeszcze trochę czasu, żeby się nimi cieszyć :) Zapoznajcie się proszę z opisem tego miesiąca, który jakoś skleiłam do kupy i z cytatem ;)

Sierpień to ósmy miesiąc w roku, który podobnie jak lipiec ma 31 dni. Jego nazwa wzięła się od sierpa, czyli najstarszego narzędzia rolniczego jakie wymyślił człowiek. Pewnie wiecie, że kiedyś ręcznie ścinano zboże i do tego służył właśnie sierp :P Nic dziwnego, że posłużono się nazwą tego narzędzia do utworzenia nazwy miesiąca, gdyż sierpień to czas żniw, zbierane są plony, nie tylko zboża, ale też owoce czy warzywa. 
Jest to bardzo ciepły miesiąc, ostatni czas żeby nacieszyć się słońcem i wakacjami (albo urlopem ^^). 
A jakich świąt możemy się spodziewać? Otóż 5 sierpnia to Dzień Piwa, 7 sierpnia to Dzień Przyjaźni, 13 sierpnia to Dzień Osób Leworęcznych a 15 sierpnia to Wniebowzięcie NMP (Święto Wojska Polskiego).

A teraz CYTAT MIESIĄCA: 

"Masz tylko jedno życie, ale jeśli przeżyjesz je właściwie, jedno życie wystarcza"
   





poniedziałek, 1 lipca 2013

Hello July - czyli cytat lipca



Dzisiaj zaczyna się kolejny miesiąc, o którym w ramach akcji na moim blogu "Cytat miesiąca" teraz coś napiszę.

Lipiec to siódmy miesiąc w roku. Kojarzy nam się zazwyczaj z piękną letnią pogodą i oczywiście z wakacjami :) Swoją nazwę wziął od niczego innego jak od kwitnących w tym czasie lip. W innych językach nazwa odwołuje się do Juliusza, stąd np. z ang. July a z fr. Julliet. W tym miesiącu możemy cieszyć się pięknem przyrody. Nadal kwitną drzewa, krzewy, pełno jest też kwiatów w naszych ogrodach. W lipcu dojrzewają już niektóre owoce. Ale jest to również miesiąc pełen owadów. Oprócz motyli, które cieszą nasze oczy w tym czasie są też inne niezbyt nam przyjazne robaczki. Cały czas śpiewają ptaki, chociaż już nie tak często jak podczas wiosny.
Ogólnie lipiec jest pięknym i ciepłym miesiącem, w którym możemy każdego dnia dostrzec coś wspaniałego. Nawet liczne w tym czasie deszcze, które są charakterystyczne dla naszego klimatu, nie powinny nam psuć nastroju :)
Co natomiast z przysłowiami na lipiec? Jest ich nawet sporo, podam tutaj przykłady: "Lipcowe upały, wrzesień doskonały", "W lipcu upały, styczeń mroźny cały", "Miesiąc lipiec musi przypiec i ostatki mąki wypiec". W lipcu obchodzimy takie święta jak: Międzynarodowy Dzień UFO (2 lipiec), Światowy Dzień Ludności (11 lipca), Dzień Policjanta (24 lipca), Dzień Bezpiecznego Kierowcy (25 lipca).

A teraz CYTAT MIESIĄCA

"W każdym bowiem dorosłym mieszka dziecko, którym kiedyś był, 
a w każdym dziecku dorosły, którym kiedyś będzie"

Są to słowa Johna Connolly z „Księga rzeczy utraconych”. Tak naprawdę nie znam tego pisarza, ale może kiedyś przeczytam którąś z jego książek. Niemniej jednak cytat jest bardzo prawdziwy. Myślę, że nie każdy zdaje sobie sprawę z tych słów, sama do tej pory jeszcze nie wierzę w nie w pełni, chociaż bardzo się staram :)  Chyba ta myśl jest dobrym wyborem na czas wakacji, kiedy możemy odkryć rzeczy, o których nawet nie myśleliśmy.

sobota, 1 czerwca 2013

Hello June - czyli cytat na miesiąc czerwiec


Dzisiaj pierwszy czerwca, czyli jak pewnie każdy wie Dzień Dziecka. To także dzień urodzin mojej siostry, ale też dzień, kiedy na moim blogu ukazuje się post z akcji "Cytat miesiąca". Zanim podam cytat na czerwiec, napiszę co nieco o tym miesiącu.

Czerwiec to szósty miesiąc w roku. Swoją nazwę wziął od pewnego owada, a mianowicie czerwca polskiego, który był zbierany właśnie w tym miesiącu i z którego wyrabiało się czerwony barwnik. Owad ten był niegdyś bardzo ważny i w XV/XVI w. był jednym z najważniejszych towarów eksportowych Polski.
Wielu ludzi uważa czerwiec za miesiąc kwiatów. Oczywiście to stwierdzenie jak najbardziej pasuje do tego miesiąca. To wtedy zaczyna kwitnąć większość kwiatów w naszych ogrodach, między innymi róże, a wokół słychać śpiew ptaków i brzęczenie pszczół. Czerwiec jest miesiącem na skraju wiosny i lata. Dopiero pod jego koniec następuje pierwszy dzień lata. Co za tym idzie zbliżają się wakacje i snujemy plany na te letnie miesiące.
W czerwcu świętujemy takie dni jak Dzień Dziecka(1 czerwca), Światowy Dzień Środowiska(5 czerwca), Dzień Przyjaciela(9 czerwca), Dzień Ojca(23 czerwca), Noc Świętojańska(23/24 czerwca), Dzień Przytulania(24 czerwca).

A teraz CYTAT MIESIĄCA


"Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch po­dob­nych nocy,
dwóch tych sa­mych pocałunków,
dwóch jed­na­kich spoj­rzeń w oczy."

Pewnie większość osób kojarzy te słowa. Kiedy tylko przeszukując cytaty znalazłam ten, wiedziałam, że to jest myśl tego miesiąca. Nie będę tu tłumaczyć tych słów. Każdy zapewne wie, że chodzi w nim o przemijanie i cieszenie się chwilą obecną :) Cały wiersz Wisławy Szymborskiej "Nic dwa razy", bo o nim mowa, robi na mnie ogromne wrażenie. Dlatego zachęcam do zapoznania się z całym utworem naszej noblistki.