Seria pani Kiery Cass, chociaż ma swoje wady, przypadła mi do gustu. Bardzo polubiłam baśniowy klimat, który tu znalazłam: piękne suknie, pałac, książę - to wszystko działało na korzyść tych książek. Tym razem zrecenzuję trzecią część "Selekcji". Po "Rywalkach" i "Elicie" przyszedł czas na "Jedyną".
"Nie jesteś światem, ale jesteś tym, co sprawia, że ten świat jest dobry. Bez ciebie wciąż żyję, ale to wszystko co jestem w stanie robić"
liminacje są szansą dla dziewcząt mieszkających w Illei na to, by poznać rodzinę królewską, a może nawet stać się jej częścią, jeśli książę Maxon uzna jedną z nich za swoją wybrankę. Jest to również jedyna szansa dla księcia na znalezienie prawdziwej miłości. Z trzydziestu pięciu pięknych dziewcząt w pałacu zostały tylko cztery, które mają największe szanse na uczucie Maxona i zdobycie korony.
"Złam mi serce. Złam je tysiąc razy, jeśli zechcesz. Możesz nim zrobić, co chcesz, bo należy do ciebie"
America nie dba o władzę czy bogactwo, ważne jest dla niej, by jej bliscy żyli w dostatku. Ale kiedy tylko znalazła się w pałacu jej życie zmieniło się diametralnie. Nie tylko awansowała z Piątki na Trójkę, ale też znalazła nową miłość (mimo że jeszcze niedawno nie wyobrażała sobie życia bez Aspena, z którym planowała przyszłość). I chociaż jest już prawie pewna swojej decyzji, sprawy nie układają się po jej myśli.
"Nic nie jest takie samo. Wszystko, co dawniej miało sens, zmienia się"
Przede wszystkim musi zdobyć zaufanie Maxona, które utraciła w wyniku swojego wcześniejszego zachowania. Rywalizacja o miłość księcia jest coraz bardziej zacięta, zwłaszcza z jedną z pozostałych kandydatek. Sytuacja jest napięta nie tylko ze względu na zbliżający się koniec Eliminacji, ale też z powodu coraz częstszych i agresywniejszych ataków rebeliantów. America musi zmierzyć się jeszcze z jednym - wrogością króla Clarksona, który zrobi wszystko, by pozbyć się przeszkody, którą się stała.
edyna", czyli finałowa część tej serii jest tą, której byłam bardzo ciekawa, zwłaszcza po zakończeniu "Elity", w którym America w końcu podjęła decyzję. Byłam pełna nadziei i oczekiwania na spektakularny finał "Selekcji". I chociaż ostatnio nabrałam nieco dystansu do tej serii i jestem bardziej wrażliwa na niedociągnięcia w treści, to nie przeszkodziło mi to w czekaniu z niecierpliwością na poznanie kolejnych losów Americii i Maxona.
Zacznę od tego, co rzuciło mi się w oczy w pierwszej kolejności - America dojrzała i nie denerwuje już tak swoim niezdecydowaniem. To dla mnie duży plus. Bohaterka zmieniła się od czasu przybycia do pałacu: w "Rywalkach" polubiłam ją za poczucie humoru i przyjaźń z Maxonem, w "Elicie" natomiast America zachowywała się niepoważnie i była tak niezdecydowana, że prawie straciła to, co mogło dać jej szczęście. "Jedyna" to część, w której dziewczyna bierze się w garść i zaczyna walczyć o miłość i zaufanie nie tylko księcia, ale też społeczeństwa, które ogląda poczynania kandydatek niczym jak w reality show.
America staje się też mniej podatna na wpływy, stara się postępować w zgodzie z samą sobą. Staje się to coraz trudniejsze, gdyż król Clarkson nieustannie ostrzega ją przed konsekwencjami jakie niesie niestosowanie się do jego woli. Dziewczyna jest przeszkodą, którą król stara się usunąć i stosuje w tym celu różne metody. A zadania, które mają wykonać dziewczęta stają się dla Mer coraz trudniejsze, gdyż kolidują z jej światopoglądem.
America staje się też mniej podatna na wpływy, stara się postępować w zgodzie z samą sobą. Staje się to coraz trudniejsze, gdyż król Clarkson nieustannie ostrzega ją przed konsekwencjami jakie niesie niestosowanie się do jego woli. Dziewczyna jest przeszkodą, którą król stara się usunąć i stosuje w tym celu różne metody. A zadania, które mają wykonać dziewczęta stają się dla Mer coraz trudniejsze, gdyż kolidują z jej światopoglądem.
W tej części Kiera Cass pokusiła się o poruszenie spraw polityki Illei, jak również rozwinięcie wątku rebeliantów. Byłam za to wdzięczna autorce, gdyż byłam tym bardzo zainteresowana od samego początku. Jednak okazało się, że i to nie zostało do końca dopracowane, a wprowadzenie tych informacji do treści troszeczkę spłyciło historię. W "Jedynej" jest również więcej akcji, coś w końcu zaczyna się dziać. Bardzo wciągnęłam się w tę opowieść i z niecierpliwością przewracałam kolejne strony powieści. Zwłaszcza pod koniec, gdzie działo się najwięcej.
No właśnie, sprawa zakończenia... Sama nie wiem co o nim myśleć, bo z jednej strony powinnam być usatysfakcjonowana, gdyż na brak akcji nie powinnam narzekać, ale z drugiej strony nie do końca jestem zadowolona. Wszystko dlatego, że zakończenie, mimo że spektakularne, było zbyt oczywiste i myślę, że to było pójście na łatwiznę. Poza tym najważniejsze wydarzenia działy się w tym samym czasie (przez co również zostały niedopracowane) i były zbyt sprzyjające zakończeniu. Miałam wrażenie, jakby autorka chciała zakończyć wszystko jak najprędzej i zrobiła to trochę niestarannie.
"Jedyna" wydaje mi się inna niż poprzednie części nie tylko ze względu na bardziej trzymającą w napięciu akcję, ale dlatego, że jest bardziej romantyczna. Wątek romantyczny jest bardziej wzruszający, czasami nawet ckliwy. Najbardziej podobały mi się tu listy Maxona do Americii. Były naprawdę piękne. W ogóle nasz książę w tej części jest strasznie idealizowany. Nie ma chyba żadnych wad, a wszystko co zrobi, czy powie jest bezbłędne. Mimo wszystko polubiłam tego bohatera i, jak to było już za czasów "Rywalek", czekałam niecierpliwie na sceny, w których się pojawiał :)
Jak więc przedstawia się trzecia część na tle całości? Otóż, nadal jest moim zdaniem niedopracowana i trochę płytka, nie ma tu głębi, którą chciałabym znaleźć. Styl autorki się raczej nie zmienił, wszystkie dotychczasowe części są utrzymane na tym samym poziomie. Ale to nie zmienia faktu, że bardzo polubiłam tę serię i niejednokrotnie będę do niej wracać. Jest lekka, nieskomplikowana, idealna kiedy potrzebuje się ucieczki. "Jedyna" z pewnością spodoba się tym, którzy polubili poprzednie części. Dla tych, którzy byli "przeciw" już po przeczytaniu "Rywalek" na pewno nie usatysfakcjonuje. Oceniam na 4/6
Właśnie zaczynam przygodę z tą Autorką :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjemne zakończenie, aczkolwiek nie rzuca na kolana...
Niebawem biorę w rączka najnowszy dodatek do tej serii :D
A ja spamuję i serdecznie zapraszam Cię do akcji "Wędrująca książka", którą organizuję. Więcej szczegółów w linku: http://www.recenzjapisanaemocjami.pl/2015/12/wedrujaca-ksiazka.html
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę cudownego Nowego Roku!!
Ps. Bardzo proszę o pomoc w rozpowszechnieniu akcji. Będę wdzięczna!