środa, 2 grudnia 2015

120. "After. Bez siebie nie przetrwamy" Anna Todd



Seria "After" zaciekawiła mnie od samego początku. Pierwotnie publikowana w Internecie, szybko zdobyła rzesze fanów. Jej wydanie wywołało wiele sprzecznych opinii. Jak ja odebrałam serię napisaną przez Annę Todd? Jak autorka postanowiła ją zakończyć? 


"W taki właśnie sposób działa świat: jeśli chcesz czegoś wystarczająco mocno, zostaje ci odebrane i trzymane poza twoim zasięgiem" 

Tessa i Hardin mają bardzo burzliwą relację. Ciągłe kłótnie, rozstania, a potem powroty stały się dla nich normą. Taki związek jest jednak coraz bardziej męczący dla Tessy. Zaczyna sobie uświadamiać jak ucierpiała i jak dużo straciła na rzecz tej toksycznej miłości. Ale po burzy zawsze przychodzi słońce. Tej właśnie myśli się trzyma i wciąż wierzy w swojego ukochanego. Jednak jej wiara zaczyna się powoli wyczerpywać. 

"Nie da się zrozumieć, jakie to szczęście móc spędzić życie z drugą połową swojej duszy, dopóki nie musi się spędzić życia bez niej" 

Hardin jest chłopakiem, który walczy z całym światem. Jest pełen nienawiści, również do samego siebie. Przyczyną jego zachowania jest jego trudna sytuacja rodzinna i trauma, jaką przeżył w dzieciństwie. Mimo że Hardin wciąż musi stawić czoło swoim demonom, czeka go jeszcze jedna walka. Okazuje się, że nie wiedział wszystkiego o swojej rodzinie i czuje się zdradzony i zraniony. 

"To naprawdę ironia losu, że mężczyzna, który nienawidzi świata, jest przez niego tak kochany"  

Te uczucia podsycają tylko jego wewnętrzny gniew. Ból, który odczuwa sprawia, że krzywdzi inne otaczające go osoby. Zawsze najbliżej niego znajdowała się Tessa i, mimo wsparcia, które mu okazuje, zachowanie Hardina coraz bardziej ją wyczerpuje. Ostatecznie miłość, o którą tak walczyła staje się dla niej ciężarem nie do uniesienia. Hardin, zawsze uciekający od swoich problemów, zdaje sobie sprawę, jak bardzo zmieniła go Tessa i postanawia jeszcze raz prosić o wybaczenie. Na to może być już jednak za późno.


Bez siebie nie przetrwamy" jest czwartą i ostatnią częścią serii napisanej przez Annę Todd. Spędziłam z Tessą i Hardinem dużo czasu, ale nadszedł moment, by się pożegnać. Kończąc tę serię czuję jednocześnie ulgę, ale też smutek - w końcu zżyłam się z bohaterami, ale cieszę się, że ta historia dobiegła końca. Chyba nie przetrwałabym więcej wzlotów i upadków, które przeżywają kochankowie w tej książce :)

Czas na małe podsumowanie całej serii. Cóż mogę powiedzieć? Każda część jest w jakiś sposób do siebie podobna, akcja się powtarza, a bohaterowie wciąż kręcą się w kółko. Autorka zamieściła na kartach swoich powieści niewiarygodną ilość emocji (szczególnie tych negatywnych: nienawiść, gniew, złość), które przeżywamy łącznie z postaciami. Każda część tej serii jest pokaźnych rozmiarów, co ma swoje wady jak i zalety. Według mnie największą wadą było to, że po jakimś czasie męczyła mnie relacja "Hessy". Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ja musiałabym się zmagać z tym, co przeżywała Tessa. Jestem zdania, że gdyby te powieści były chociaż o połowę krótsze, całość prezentowałaby się lepiej. 

Jeśli chodzi o najlepszą część serii, zdecydowanie wybrałabym pierwszą, bo to ona mnie rozbiła na kawałki. Każda kolejna była jakby powieleniem tego, co na początku. Ale "Bez siebie nie przetrwamy" też wywołała na mnie wrażenie. Jest pełna emocji, często zdarza się, że te emocje są zbyt ciężkie, ale jednocześnie uzależniają. Mimo przewidywalności i powtarzalności, chce się czytać dalej, zagłębiać się w historię opowiedzianą przez Annę Todd. 


Podobało mi się, że mogłam zaobserwować tu niejaką metamorfozę Hardina. Hardin jest bohaterem bardzo dynamicznym, to on głównie wprowadza akcję. Niestety często budzi w nas negatywne uczucia, ale jednocześnie mu współczujemy. Przez pewne wydarzenia chłopak uświadamia sobie jak wiele zrobiła dla niego Tessa, jak bardzo się przez nią zmienił. Podejmuje walkę o ukochaną, walczy też wciąż z samym sobą i próbuje siebie zaakceptować. Drażniło mnie jedynie, że stało się to tak późno, po tylu szkodach, które wyrządził. Powtarzanie wciąż tego samego schematu przez autorkę (ciągłe obietnice poprawy swojego zachowania przez Hardina) sprawia, że trudno jest wierzyć w szczerość intencji bohatera i patrzy się na jego poczynania z dystansem. Jednocześnie wątpi się w niego i kibicuje się mu

"After" traktuje o wielkiej miłości, toksycznej miłości. Pokazuje też, że siła uczucia, którymi darzy siebie dwoje ludzi może wiele odmienić, zamienić ponurą rzeczywistość w coś pięknego. Miłość Hardina i Tessy musiała przejść wiele prób, ale to ją umocniło. 

Ogólnie rzecz ujmując, uważam, że seria "After" jest dobra. Cenię sobie poruszanie różnych emocji w książkach, które czytam, poruszanie tej struny w moim sercu, jednak w tym wypadku działo się to zbyt często. Poza tym, mimo że całość mi się podobała, preferuję nieco łagodniejszy sposób opisywania relacji między kochankami, o czym już niejednokrotnie pisałam. Częste opisy zbliżeń bohaterów i język jaki był przy tym wykorzystywany przypominał mi o "Pięćdziesięciu twarzach Greya" (oczywiście jest to trochę subtelniejsza wersja). "After. Bez siebie nie przetrwamy" oceniam tak jak całą serię: 4/6. Wiem, że kiedyś jeszcze wrócę do tej historii, teraz jednak czekają na mnie nowe nieodkryte jeszcze perełki :)






Dziękuję Wydawnictwu Znak za udostępnienie książki do recenzji!

3 komentarze:

  1. Ja mam dopiero w planach początek, do czwartego tomu może kiedyś dobrnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinnam już dawno wziąć się za pierwszy tom :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ciągnie mnie do tego fanfiku/serii i raczej nie będę się za nią zabierać ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz! ♥

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...