Ach, jak długo musiałam czekać na to, żeby móc przeczytać kontynuację "Drżenia". Książka patrzyła na mnie błagalnie ilekroć przechodziłam obok półki, a ja miałam wyrzuty sumienia nie tylko dlatego, że jeszcze się z nią nie zapoznałam, ale też dlatego, że pożyczyłam ją od koleżanki rok temu :) Jak więc po tak długiej przerwie odebrałam "Niepokój"?
"To naprawdę dziwne, czego miłość uczy człowieka o jego niedoskonałościach"
istoria Grace i Sam'a rozpoczęła się już wtedy, gdy ona była małą dziewczynką, a on uratował ją przed sforą. Razem udało im się przezwyciężyć zimę, Sam został uleczony. Oboje cieszą się tym faktem a ich związek rozkwita. Jednak rodzice Grace próbują rozdzielić zakochanych. Myślą, że to tylko przelotna miłostka, że za parę miesięcy ta relacja będzie już przeszłością. Nie zdają sobie sprawy, że Sam i Grace nie mają zamiaru się rozstać.
"Pragnienie bycia wilkiem nie robi z ciebie automatycznie złej osoby (...). A pragnienie bycia człowiekiem nie czyni z ciebie dobrego człowieka"
Rozpoczyna się wiosna i niedługo nowe wilki zaczną się przemieniać w ludzi. Sam nie był ucieszony z faktu, że Beck 'stworzył' nowych członków sfory, ale jako jego zastępca musi mieć wszystko na oku. Jeden z wilków, Cole, zamienia się wcześniej. Od razu nie wzbudza w Samie zaufania. Jednak z całą pewnością odmieni życie bohaterów.
"Nie wiedziałam, że istnieje tyle różnych sposobów na to, by powiedzieć żegnaj"
Tymczasem Grace nie czuje się zbyt dobrze. Często miewa gorączki i okropne bóle brzucha. W dodatku zaczęła pachnieć wilkiem. Dziewczyna ma przeczucie co może się dziać- jej wewnętrzny wilk chce się wydostać. Ale przecież Grace nigdy się nie przemieniła, sądziła, że jest wyleczona. Kiedy w końcu przeprowadzi poważną rozmowę z Samem, może już być za późno. Co się stało Grace? Czy ma to coś wspólnego z martwym wilkiem znalezionym w lesie? Kim jest Cole i dlaczego dobrowolnie wybrał taki los?
óż mogę powiedzieć o tej książce? Na pewno to, że spędziłam z nią miłe godziny. "Niepokój" ma ten sam charakter co "Drżenie", na każdym kroku widzimy, że każde słowo, każde zdanie zostało napisane od serca. Naprawdę wierzę, że Maggie Stiefvater wkłada w swoje powieści całą siebie. To sprawia, że delektujemy się każdą stroną jej książek i będziemy do nich wracać. A przynajmniej ja będę, z całą pewnością.
"Niepokój" to "opowieść o chłopaku, który kiedyś był wilkiem, i o dziewczynie, która niespodziewanie dla chłopaka i siebie zaczęła się przemieniać w wilka". Kiedy Sam 'wyzdrowiał' to z Grace dzieje się coś niedobrego. Bohaterowie muszą zmierzyć się z przeciwnościami i ironią losu, wiedząc, że mogą się już nigdy nie zobaczyć. W dodatku rodzice Grace, którzy zachowywali się tak, jakby nie mieli córki, kiedy ta postanawia im się sprzeciwić, chcą rozdzielić ją z ukochanym. Z jednej strony ich rozumiem - żaden rodzic nie byłby ucieszony przyłapując córkę śpiącą w jednym łóżku z jakimś chłopakiem :P Z drugiej jednak strony popieram główną bohaterkę. Mimo że czasami wkurzały mnie jej rozpaczliwe myśli o tym, że przez kilka godzin nie było przy niej Sam'a i już tak strasznie tęskniła (co również tyczy się Sam'a), to mam niestety romantyczną duszę i kibicowałam bohaterom prawie na każdym kroku.
Narracja tej powieści jest prowadzona nie z perspektywy dwóch narratorów, jak to było w "Drżeniu", ale z czterech. Tak więc jest narrator Grace, Sam, Isabel i Cole. Pomysł jest według mnie bardzo dobry i prosiłabym o więcej takich w przyszłości ;) O wiele lepiej czytało mi się "Niepokój" niż poprzednią część. Już wyjaśniam dlaczego. "Drżenie" było fajną książką, ale według mnie miała ona kilka wad. Na przykład to, że nie było elementu zaskoczenia, bo Sam opowiadał o tym, że jest wilkiem. Albo to, że główna bohaterka zakochała się w wilku, nawet jeśli nie miała pojęcia, że to człowiek. To według mnie było naprawdę głupie. Jakby zakochała się w chłopaku, który potem okazałby się wilkiem, to co innego. A tak Grace i ta jej obsesja wprowadzały mnie nie tyle w zakłopotanie, co niechęć. W "Niepokoju" na szczęście nie zostaje wspomniana obsesja, a narracja z perspektywy kilku bohaterów wydaje mi się właściwsza, bo w pierwszej części dowiedzieliśmy się szczegółów. Niestety akcja nie jest dynamiczna. Właściwie to nie do końca mogłam skrócić treść książki, ponieważ nie działo się w niej wiele. Ale to ma też zalety. "Niepokój" traktuję bardziej jako przerwę, tom w którym możemy odetchnąć, lepiej przyjrzeć się postaciom i zrozumieć ich problemy i rozterki. A naprawdę jest co rozumieć :)
Bohaterowie to według mnie największy atut całej serii, bo chyba już mogę to stwierdzić :) Bardzo rzadko spotykam się z tak dobrze wykreowanymi postaciami. Narracja z pewnością ma w tym swój udział. W tej części trochę bardziej niż w poprzedniej mogłam wgłębić się w przeszłość i uczucia Sam'a, Grace, Isabel, Cole'a. Każdy z nich ma tak bogatą historię, sprawiają wrażenie tak autentycznych osób, że nie zdziwiłabym się, gdybym naprawdę spotkała kogoś z tego towarzystwa.
Gdzieś przeczytałam, że książki Maggie Stiefvater to nie powieści paranormalne z wątkiem miłosnym, ale powieści mówiące o miłości z wątkiem paranormalnym. Czy mogę powiedzieć coś więcej? Pani Stiefvater pięknie opisuje miłość, przyjaźń, poświęcenie, strach. Jak mogę się temu oprzeć? Do tej idealnej mieszanki autorka dodała świetny styl pisania, prosty, przyjemny, zrozumiały na pewno przez każdego czytelnika, a jednak miejscami pełen poetyckich porównań i metafor.
Według mnie ta część jest dobrą kontynuacją i mimo że nie dzieje się w niej za dużo, lepiej ją odebrałam niż jej poprzedniczkę. Przez cały czas podczas czytania miałam ochotę sięgnąć po "Drżenie" i zrobiłam to bez wahania. Świetne postaci przykuły moją uwagę, szczególnie te nowe: Isabel i Cole. Cieszę się, że ich narracja różniła się, była dla nich charakterystyczna i tak bardzo przeze mnie wyczekiwana. Już nie mogę się doczekać aż przeczytam ostatnią część. A tymczasem "Niepokój" dostaje ode mnie 4/6 (szczególnie za Cole'a i Isabel, a także za chwile wzruszenia i śmiechu, których dawno nie odczułam tak mocno jak tutaj).
Już od dłuższego czasu chcę przeczytać ten cykl, czuję, że to coś dla mnie :3 Mam nadzieję, że mi się to uda :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję ci rację, że ,,Niepokój" jest znacznie lepszy od pierwszej części, ale poczekaj aż przeczytasz ostatnią - ta to już przebiła dwie części jednocześnie :D Osobiście uważam że autorka ma potencjał w pisaniu, a jej styl jest tak charakterystyczny i niesamowity, że po prostu jedynie czekam na inne jej książki ^^ Co do trylogii Drżenie, to bardzo mi się spodobała, ten wątek miłosny był i wzruszający i nieokiełznany, aż do końca nie wiedziałam jak się skończy. Również polubiłam Cole i Isabel, dlatego jako ciekawostkę mogę ci powiedzieć, że niedawno w Stanach miała swoją premierę książka Sinner, która jest dopowiedzeniem do trylogii i skupia się przede wszystkim na Cole'u :3
OdpowiedzUsuńOch! Słyszałam o tej książce, właśnie została wydana w Stanach. Nie mogę się doczekać aż zostanie przetłumaczona i już wiem, że mi się spodoba :) Też bardzo lubię styl pani Stiefvater, chociaż dostrzegłam to po jakimś czasie. Właśnie kończę czytać ostatnią część z serii ;)
UsuńMnie jakoś bardziej do gustu przypadło Drżenie, aczkolwiek Isabel i Cole przypadli mi do gustu ;D
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że "Niepokój" bardziej mi się spodobał właśnie ze względu na tych dwoje :)
UsuńNie znam tej serii, ale moze się skuszę.
OdpowiedzUsuńTo chyba nie książka dla mnie, ale bardzo interesującą recenzję zaprezentowałaś. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tą serię kiedy tylko wyszła, czyli parę dobrych lat temu, prawda? Bardzo mi się podobała, lekka i przyjemna, a okładki wszystkich trzech tomów piękne, więc miło mi się je teraz ogląda na regale. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, seria Drżenie jest lekką, taką niezobowiązującą, lekturą :) A co do okładek, to moim zdaniem oryginalna oprawa graficzna jest jeszcze ładniejsza niż polska. Jest bardzo klimatyczna :)
UsuńJa mam dwa pierwsze tomy kupione i oczekujące na swoją kolej. Jestem ciekawa, jak mi się spodoba i mam nadzieję, że nie zrażę się słabszym tomem.
OdpowiedzUsuńChyba podziękuję za książki pani Stiefvater. Miałam dobre chęci przeczytać "Lament. Intrygę królowej elfów", ale niestety nie dałam rady po ponad pół roku od jej rozpoczęcia poległam... :(
OdpowiedzUsuńOkładki są piękne- nie wiem co w sobie mają, ale moją uwagę przyciągają. Jednak chyba jeszcze nie nadszedł ten moment- z książkami tej Pani sobie na razie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPrawie dokładnie rok temu nabyłam "Drżenie" i nadal jeszcze jej nie przeczytałam. A widzę, że warto. :)
OdpowiedzUsuńMnie jedynka kompletnie nie przypadła do gustu, więc po kontynuację nie mam ochoty sięgać :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam, ale z zasady zazwyczaj kończę serie, które rozpoczynam :) I cieszę się, że tak postąpiłam w tym przypadku :)
UsuńCzytałam całą serię, ale uważam, że najlepsza była pierwsza część... A propos oddawania książki koleżance - mój egzemplarz jest już u koleżanki od dwóch lat... muszę ją w końcu przydusić, żeby oddała. Nie mniej serię wspominam bardzo miło, choć pierwszą część najmilej ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś pamiętam, że bardzo chciałam przeczytać tą serię, ale oczywiście zapomniałam o tym. Chyba będzie trzeba odwiedzić bibliotekę :)
OdpowiedzUsuńMiałam już okazję czytać Króla kruków tej autorki i jestem również ciekawa tej serii. Powinna mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuń"Król kruków" również jest już na mojej liście must have :)
UsuńEhh... Ja tę książkę odebrałam dużo gorzej. Przez większość strasznie się nudziłam i tylko pod koniec naprawdę mnie wciągnęła. Wkurzali mnie bohaterowie i w ogóle jakoś przestałam lubić tę serię. Ale z wielką niecierpliwością czekam aż w moje ręce wpadnie ostatnia część trylogii - bodajże "Ukojenie" :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam autorkę :) Mam do niej wielką słabość :)
OdpowiedzUsuńPoluję na ten tom, ale w mojej bibliotece nie mogę go znaleźć, pierwsza część wypadłą niexle, co mnie zachęca, może nawet kupie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A czemu ja nie słyszałam o tej serii?
OdpowiedzUsuńmasz przepiękną czcionkę w tytułach postów, jak się nazywa? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, długo jej szukałam :) Czcionka nazywa się Stalemate
UsuńMojej koleżance podobała się cała trylogia, ale ja nie jestem wielką zwolenniczką paranormal romans, więc na razie podziękuję :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tą serię kilka lat temu a nadal zajmuje na mojej półce honorowe miejsce. Wiem, że ludzie mają o niej sprzeczne zdania, ale mi naprawdę się podobało, szczególnie postacie Isabel i Cole'a ;) Fajna recenzja, widać, że włożyłaś w nią dużo pracy :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPS. Nominowałam cie do TAGU, zachęcam do wzięcia udziału w zabawie ;) http://totallbooknerd7.blogspot.com/2014/07/my-first-book-tag.html
Cole i Isabel to zdecydowanie moi ulubieńcy :) Dziękuję za twój komentarz. I oczywiście wezmę udział w zabawie :)
UsuńSpróbuję się kiedyś zmierzyć z tą serią, to znaczy zacznę od "Drżenia" jak mi się spodoba to sięgnę po "Niepokój" (podoba mi się okładka ;))
OdpowiedzUsuń