wtorek, 29 lipca 2014

76. "Madeleine" Consilia Maria Lakotta


"Madeleine" to pierwsza książka Consilii Marii Lakotty, jaką miałam okazję przeczytać. To romantyczna opowieść o pewnej parze, której miłość przetrwała najtrudniejsze próby. Ale jednocześnie niosąca przesłanie. Czy "Madeleine" spełniła moje oczekiwania? 


"Pyta miłości miłość: powiedz, skąd ten płacz?" 

M
adeleine to młoda francuska studentka. Jest piękną dziewczyną, która swoje długie blond włosy splata w koronę z warkoczy. Ceni sobie chrześcijańskie wartości, którymi próbuje kierować się każdego dnia. Połączyła ją głęboka miłość z Helierem, przyszłym lekarzem, którego ognisty charakter zdaje się nie pasować do rozważnej i spokojnej Madeleine. Młodzi planują swoją przyszłość i chcą się pobrać. Kiedy zaczynają się wakacje zakochani wyruszają do rodzinnego domu dziewczyny w Normandii, by otrzymać błogosławieństwo jej ojca. 


"Gdy jest prawdziwa i głęboka, miłość niesie ze sobą dość napięć, niepotrzebne są żadne inne komplikacje"  

Jednak ich miłość będzie musiała zmierzyć się z wieloma przeszkodami, o czym jeszcze nie mają pojęcia. Na ich drodze staje bowiem kuzynka Madeleine- Yvonne. Helier sprawia na niej wrażenie, szczególnie dlatego, że nie zwraca na nią uwagi. Przyszły lekarz jest zapatrzony w swoją narzeczoną, nie zauważając przepięknej i pewnej swej atrakcyjności Yvonne. Dziewczyna postawiła sobie nowy cel, który za wszelką cenę pragnie osiągnąć. A jest nim narzeczony Madeleine. 

"Czy wierność to nie także miłość?" 

Jeden z adoratorów Yvonne, Mr Brood, zaprasza ją wraz z jej towarzyszami (wśród których pojawia się Madeleine i Helier) na regaty. Niestety podczas wyścigu łodzi ma miejsce wypadek, w wyniku którego tonie przyjaciel Yvonne. Bardzo możliwe jest, że nie był to zwykły przypadek. Wraz z biegiem wydarzeń Helier zmuszony jest zaopiekować się kuzynką swojej narzeczonej, aż w końcu nie ma możliwości wyplątać się ze swoich obietnic. Dumna Madeleine nie zamierza czekać na ukochanego i wchodzi w nowy związek. Po kilku latach znów na swojej drodze spotyka Heliera. Czy ich miłość przetrwała próbę czasu? Co tak naprawdę wydarzyło się na regatach wiele lat temu? Czy miała z tym coś wspólnego Yvonne? 



K
iedy zaczęłam czytać "Madeleine" nie miałam pojęcia co myśleć o tej książce. Muszę to przyznać, męczyłam się przy niej przez wiele rozdziałów. Myślałam, że już nigdy nie skończę jej czytać, jakby miała trzy razy więcej stron niż w rzeczywistości. Wszystko przez to, że akcja ciągnie się powoli, a poza tym nie mogłam przyzwyczaić się do stylu autorki. Po prostu fabuła nie wciągnęła mnie wystarczająco. Ale z każdym kolejnym rozdziałem zauważałam, że jestem coraz bardziej zainteresowana losami bohaterów. 


Akcja powieści rozgrywa się we Francji, szczególnie często przenosimy się do Normandii. Jednakże czas nie jest określony i dosyć trudno jest go określić. "Madeleine" to opowieść o wielkiej i głębokiej miłości, która niektórym może wydawać się ckliwa, szczególnie dla tych, którzy na ogół nie czytają romansów. Jakby tego było mało jesteśmy we Francji, miejscu malowniczym, pełnym pięknych i romantycznych zakątków. Może to właśnie zasługa miejsca akcji, że w końcu powieść do mnie przemówiła :) Ale muszę przyznać, że i dla mnie miejscami dialog bohaterów był aż zanadto słodki. Jeśli chodzi o klimat powieści, to według mnie autorka spełniła moje oczekiwania. Przez zwroty po francusku (które na pewno wszyscy kojarzą) czułam się jakbym była tam razem z bohaterami :) 

A propos postaci: wiem, że główna bohaterka dla niektórych może wydawać się zbyt kryształowa, żeby ją lubić. Zazwyczaj tak bywa, że skłaniamy się do tych 'złych' charakterów, takich jak w tym przypadku Yvonne. Przy swojej kuzynce Madeleine wypada blado i nieciekawie. Ale według mnie to nie do końca tak jest. Polubiłam główną bohaterkę, bo moim zdaniem jest postacią godną uwagi. I wbrew temu co inni mogą o niej powiedzieć, ma charakter. Przede wszystkim wykazuje się dumą i uporem, które czasami nie są dla niej dobrymi doradcami. Ale jest też odważna i zdeterminowana, gotowa do poświęceń i pomocy. Na co dzień kieruje się określonymi przez siebie zasadami. Yvonne jest po prostu femme fatale, w tym przypadku musiała ustąpić miejsca pozytywnej bohaterce. Co mogę powiedzieć o Helierze? Tyle tylko, że nie przywiązałam się do niego i tak naprawdę jest mi obojętny ;) Podobnie jak Denis Croiset, który czasami bardziej mnie denerwował swoim brakiem pewności siebie, co budził sympatię. 

"Madeleine" nie jest tylko zwykłym, słodkim romansem. Ma również przesłanie, które możemy wyczytać z rozmów i zachowań bohaterów. Bardzo podobało mi się, że zostały tu wplecione wzorce chrześcijańskich zachowań, które spotykam coraz rzadziej. Mimo początkowych trudności ze stylem autorki, w końcu się do niego przekonałam. Jest barwny i dokładny, charakterystyczny i bogaty. I chociaż spędziłam z tą lekturą więcej czasu niżbym tego chciała, to jednak mnie zaciekawiła i wciągnęła. Nawet mimo swojej  przewidywalności :) Spodobało mi się zamieszczenie przez wydawnictwo notki o autorce, która jest pełna ciekawych faktów. "Madeleine" to moja pierwsza przygoda z Marią Consilią Lakottą, ale autorka już zyskała mój szacunek. Urodziła się jako jedno z bliźniąt syjamskich zrośniętych skroniami. Pani Lakotta jest równie interesującą postacią, co bohaterowie jej książek. A "Madeleine" oceniam na 3/6 





WYZWANIA: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu!, Grunt to okładka

Za możliwość przeczytania "Madeleine" dziękuję Wydawnictwu M!

11 komentarzy:

  1. Treść zapowiada się kusząco, ale skoro akcja się wlecze, a czytanie jest męczące to raczej się nie skusze )

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio sięgam po powieści obyczajowe albo te z wątkiem miłosnym, ale do "Madeleine" mnie nie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że w książkę trudno się jest zatracić. Miałam zamiar po nią sięgnąć, ale skoro odradzasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiedziałabym, że ją odradzam. Po prostu napisałam o wadach i zaletach powieści :) Dla mnie "Madeleine" jest przeciętna, ale dla wielu osób może okazać się najlepszą książką jaką przeczytali

      Usuń
  4. Czasem bardzo zniechęca mnie to, że długo muszę czytać książkę, zanim mnie wciągnie swoją fabułą. Lubię, gdy autor tak kreśli wydarzenia, by od razu wzbudzały ciekawość, a nie irytację. Mimo wszystko spotkałam się z pozytywnymi recenzjami tej książki i jestem zaciekawiona tą opowieścią, z chęcią przeczytałabym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie mało wciągająca lektura też potrafi być uciążliwa. Ale zazwyczaj nie skreślam książki po kilku rozdziałach. Czasami początkowo nudna powieść może okazać się naprawdę niesamowita. Przeczytałam już kilka takich książek ;)

      Usuń
  5. Czytałam "Madeleine" niedawno. Z początku również byłam niechętna tej książce, ale w końcu muszę przyznać, że nawet mi się spodobała i z pewnością sięgnę po inne dzieła tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam. Miałam przyjemność z inną książką autorki, ale jakoś średnio mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam już o tej książce w sieci naprawdę pozytywne opinie, ale Twoja trochę mi jednak zmieniła pogląd na tę książkę... Oj powaham się jeszcze :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm... sama fabuła książki zapowiada się całkiem, całkiem, ale obawiam się, że i ja będę się nieco męczyć przy jej lekturze, że się nie wciągnę w historię snutą przez panią Lakottę. Pomyślę jeszcze nad "Madelaine" - może jeśli natknę się na nią w bibliotece to dam jej szansę?
    Nada
    P.S. Jakiś czas temu nominowałam Cię do zabawy "Moja pierwsza książka"- mam nadzieję, że weźmiesz udział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam z reguły pozytywne opinie, chociaż wiele osób zauważyło te wady co Ty :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz! ♥

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...