piątek, 10 października 2014

86. "Królowa Zdrajców" Trudi Canavan


Po przeczytaniu "Misji Ambasadora" i "Łotra" nie zostało mi już nic innego niż sięgnięcie po ostatnią część "Trylogii Zdrajcy". Przyznam, że byłam bardzo ciekawa zakończenia historii Lorkina, jego matki Sonei i innych bohaterów. Czy Trudi Canavan spełniła swoje zadanie?

"Dla niektórych rzeczy warto zaryzykować życie"

P
o kilku miesiącach spędzonych przez Lorkina w Azylu, Zdrajcy postanawiają go wypuścić. Królowa chce nawiązać porozumienie z Krainami Sprzymierzonymi, a wykonanie tego zadania powierzyła młodemu magowi. Lorkin obawiał się powrotu do stolicy Sachaki, gdzie znajdował się Dom Gildii. Domyślał się, że Król Amakira będzie chciał dowiedzieć się wszystkiego o buntownikach zamieszkujących jego kraj. Jednak nie spodziewał się, że zostanie wtrącony do lochu.


"Problem z wyborem tego, co najlepsze, polega na tym, że zawsze musi się znaleźć coś przeciętnego i najgorszego, do czego można to porównać"

Codziennie Lorkin jest przesłuchiwany i musi być świadkiem często okrutnych rzeczy. Na szczęście Król nie ośmielił się zrobić mu krzywdy. Młodzieniec nie może wyjawić całej prawdy o Zdrajcach, a szczególnie o tym gdzie mają swoje schronienie, ponieważ czułby, że dopuścił się zdrady. Sam teraz bardziej uważa się za Zdrajcę niż za Maga Gildii. Poza tym nie wie jak zostałby przyjęty w Kyralii z wiedzą, którą zdobył. Aby nauczyć się wytwarzania magicznych klejnotów musiał zostać czarnym magiem.

"Podziw to jednak coś zupełnie innego niż przyjaźń. Podobnie jak przyjaźń i miłość"

Kiedy tylko Sonea dowiaduje się, że jej syn został uwięziony, od razu chce ruszyć mu na pomoc. Nie może jednak nic zrobić bez pozwolenia Gildii. Na szczęście potrzebny jest ktoś, kto w ich imieniu wyruszy na spotkanie ze Zdrajcami, aby wynegocjować porozumienie. Jako Czarny Mag, Sonea okazała się być idealną kandydatką. Razem ze swoim asystentem, Mistrzem Reginem, wyjeżdża do Sachaki. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że może znaleźć się w samym centrum wojny domowej. Czy coś grozi jej i Lorkinowi? Czy Królowa Zdrajców wypełni dane przed laty Akkarinowi słowo? Jaką cenę za to zapłaci?



K
ończąc czytać "Królową Zdrajców" skończyłam jednocześnie czytać "Trylogię Zdrajcy". Co mogę powiedzieć o tej księdze? No cóż, wydaje mi się, że jest to dosyć dobre zakończenie całej trylogii. Trudi Canavan dała nam możliwość ponownego przeżycia wydarzeń sprzed 20 lat za pomocą wspomnień Sonei, a także zobaczenia jak potoczą się losy Zdrajców, którzy od wieków przygotowywali się by wyzwolić Sachakę z niewolnictwa.


Zdawałam sobie sprawę z tego, że "Królowa Zdrajców" nie będzie czymś tak poruszającym i chwytającym za serce jak ostatnia księga "Trylogii Czarnego Maga". Jednak i tak uważam, że jest to najlepsza część z "Trylogii Zdrajcy". Autorka znowu świetnie pokazała opis walk magicznych, straty bohaterów, ale też korzyści jakie odnieśli w tej sytuacji. Jak się można było domyślić, najwięcej akcji mogłam znaleć w ostatnich rozdziałach. Wtedy już nie odrywałam się od książki dopóki nie skończyłam czytać. Chociaż "Królowa Zdrajców" nie kończy się tak tragicznie jak w "Wielkim Mistrzu" to myślę, że to nawet lepiej. Wydaje mi się, że zakończenie było korzystne zarówno dla bohaterów powieści, jak i dla czytelników. Przecież chcieliśmy się dowiedzieć co dalej stało się z postaciami z poprzedniej trylogii, mając nadzieję, że jakoś im się ułożyło. Niesprawiedliwie byłoby pozbawić ich odrobiny szczęścia, nieprawdaż? :)

Oczywiście nie każdy miał szczęśliwe zakończenie, a przynajmniej dobre. Największe straty poniósł chyba Dannyl i było mi go bardzo szkoda, nawet jeśli nie jest moim ulubionym bohaterem. Natomiast cieszę się jak potoczyły się sprawy jeśli chodzi o Soneę, zasłużyła na szczęście :) Jeśli chodzi o Lorkina od razu było jasne jaki podejmie wybór więc to nie było dla mnie zaskoczeniem. I co jeszcze mogę powiedzieć? A no to, że Regin okazał się być jednak świetnym bohaterem. Wychodzi na to, że byłam podejrzliwa bez powodu, albo nie z tego powodu, z którego powinnam. Ostatni rozdział i epilog czytałam z uśmiechem na ustach i poczułam wielką sympatię dla postaci trylogii. W końcu spędziłam z nimi sporo czasu. Kto by pomyślał, że tak się do nich przywiążę :)

Żeby nie słodzić tak Trudi Canavan, napiszę jeszcze o wadach jakie można znaleźć w tej powieści. Po pierwsze, wydaje mi się, że autorka nie doceniła swoich bohaterów, albo przynajmniej nie miała pojęcia jak wiele może mieć możliwości, by pokierować ich losami. Naprawdę trudno mi było się pogodzić z tym, jak postąpiła autorka. Na przykład taka Sonea. W poprzedniej trylogii pokazała na jak wiele ją stać i jaki miewa buntowniczy charakter, a tutaj zauważyłam, że Trudi Canavan nie wykorzystała tej charyzmy. Drugi w kolei jest Cery, który prawie nic nie wniósł do powieści i to było dosyć nudne. A przecież można było zupełnie inaczej pokierować postacią, zamiast umieścić go ukrywającego się pod Gildią i czekającego na Skellina. Czasami miałam wrażenie, że niektóre wątki pojawiły się tylko dlatego, że autorka chciała je zakończyć. Tak jakby była zmęczona albo nie miała na nie pomysłu.

Po drugie nie podobała mi się relacja między Soneą a Lorkinem. Ona bardzo martwiła się o syna, co było widać na każdym kroku, on natomiast nie zachowywał się jak jedyny syn samotnej matki. Wydaje mi się, że powinien być do Sonei bardziej przywiązany. Tymczasem jego rozmowy z nią miewały charakter rozmowy przedstawicieli dwóch państw. Kolejna sprawa, czyli dużo tekstu, mało treści. Czyli za  dużo spekulacji, które i tak się nie sprawdzą. Zwróciłam jeszcze uwagę na mapki jakie zawsze są załączane do tych książek. Na słowniczek z tyłu rzadko zwracam uwagę, ale mapki to co innego :) Spodziewałam się, że autorka popracuje trochę nad mapą Sachaki, bo to przecież o niej jest mowa w "Trylogii Zdrajcy". I owszem, był rysunek tego państwa, ale jedynie przy granicy z Krainami Sprzymierzonymi. Niestety nie zaspokoił on mojej ciekawości, bo kiedyś były wspomniane kraje, z którymi ma kontakty Sachaka. Raczej już nie dowiem się jak to wszystko wyglądało :P

Tak więc podsumowując wszystko co napisałam powyżej, uważam, że historia opisana przez Trudi Canavan na pewno długo zostanie w mojej pamięci. W końcu to dwie trylogie! Autorka napisała zakończenie, które częściowo jest otwarte, sprawiając jednocześnie, że mogłaby nawiązać do akcji z tej trylogii. Mam nadzieję, że tego nie zrobi. Sequel sequela to nie najlepszy pomysł :D "Królową Zdrajców" oceniam na 4,5/6

  



WYZWANIA: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu!, Czytam opasłe tomiska 

21 komentarzy:

  1. Twórczość Canavan nadal przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię książki Canavan, choć nie zaliczam ich do wielce ambitnej literatury fantasy. Trylogię Czarnego maga przeczytałam i teraz mogę się zabrać za Misję Amabasadora, chociaż ostatnio jakoś czasu mi na to brak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytam fantastyki nałogowo więc proza Trudi Canavan jest dla mnie na dobrym poziomie. Ale słyszałam, że wiele osób, które są wielbicielami tego gatunku tak nie uważa :)

      Usuń
    2. Siedząc w tych klimatach czasami czytelnik może wymagać od bohaterów i samej pisarki zbyt wiele. Przesiąknięci są oni magami o niezliczonych umiejętnościach prawie niepokonanymi którzy z każdej opresji wychodzą cało. Trudi ukazuje nam magów bardziej ludzkich z własnymi kłopotami. Zobacz samą Soneę nie ważna jak potężna będzie syna nie upilnuje :P

      Usuń
  3. Oh! Mam całą serię Canavan, ale nie mogę znaleźć czasu na nią - bo wolałabym urządzić sobie mały maraton z jej ksiązkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, maraton z książkami Canavan to bardzo dobry pomysł ;)

      Usuń
  4. Kiedyś planowałam poznać tę serię - ale jakoś z czasem ją odpuściłam :( Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka czeka na mnie, a teraz jestem w trakcie lektury "Łotra". Całkiem podoba mi się, chociaż to nie to samo, co Trylogia Czarnego Maga. Zgadzam się z Tobą, też mam takie wrażenie, że autorka nie wiem do końca, jak pokierować życiem bohaterów, co jest istotnym minusem tej serii.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Trylogia Czarnego Maga jest o wiele ciekawsza i bardziej zajmująca niż Trylogia Zdrajcy :) Czekam, aż przeczytasz "Łotra", jestem bardzo ciekawa twojej opinii, bo według mnie to najsłabsza część z serii :P

      Usuń
  7. Jaką masz piękną czcionkę w tytułach postów! Śliczna jest. :)
    Co się tyczy Trudi Canavan... "Gildię magów" w wakacje kupiłam w biedronce po okazyjnej cenie, ale jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :* Chętnie zobaczę jak ocenisz TCM, bo dla mnie nabrała niezwykłości dopiero po przeczytaniu ostatniego tomu :P

      Usuń
  8. Z tego co słyszałam seria ma swoich fanów jak i wrogów ;) sama nie miałam okazji się zapoznać, chociaż kusi mnie niesamowicie

    OdpowiedzUsuń
  9. Recenzji dokładnie nie czytałam, bo trylogia jeszcze przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Canavan. Wiem, że czasem można zarzucić jej parę wad, ale za każdym razem jej książki mnie wciągają. Trylogia Czarnego Maga podobała mi się bardziej niż Zdrajców, ale wspominam obie z przyjemnością.

    PS. Czy ja już kiedyś chwaliłam Twój szablon? Rewelacyjny! Mogę zapytać czy sama robiłaś albo ktoś dla Ciebie stworzył? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za twój komentarz :) Szablon robiłam sama, ale nie było to takie trudne. Pobawiłam się trochę w HTMLu i grafice i tyle :)

      Usuń
  11. "Trylogię Czarnego Maga" pokochałam całym serce. Teraz pora się w końcu przekonać jak odbiorę tę trylogię :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Zauważ że Lorkin to tradycyjny buntowniczy młodzieniec rządny przygód :) pewnie charakter odziedziczył po swoim ojcu ale moim zdaniem taka nie do końca zgodna relacja jest plusem ponieważ pokazuje że bohaterowie nie są całkowicie idealnie :) gdyby ze wszystkim się zgadzali czytelnik zanudziłby się na śmierć :) trzeba pokazać w książce jak najwięcej życia które nas otacza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie racja. Trochę mi to jednak przeszkadzało, ale możliwe, że wymagam od bohaterów więcej niż niektórzy :P

      Zauważyłam właśnie to podobieństwo Lorkina do Akkarina, chociaż okoliczności i bohaterowie są inni :) Moje wyobrażenie Akkarina trochę się zmieniło po przeczytaniu tej trylogii, bo dowiedziałam się kilku istotnych faktów. Ale to nic :) Tak jak piszesz czytelnik umarłby z nudów, gdyby wszystko było idealnie :)

      Usuń
  13. Trylogia dopiero przede mną. Muszę się z nią kiedyś zapoznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszy tom niestety mnie rozczarował, więc choć uwielbiam Trylogię Czarnego Maga, raczej nie będę kontynuować przygody z tą serią.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz! ♥

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...