Pierwsza rzecz, która intryguje w "Diabolice" S.J. Kincaid to okładka - prosta, ale jednocześnie sugestywna i przyciągająca wzrok. Motyl, który mimo pozornej delikatności okazuje się być niebezpieczny, idealnie oddaje charakter tej powieści. Ale na okładce się nie kończy - fabuła intryguje jeszcze bardziej.
"(...) czasami zamiast upragnionych rozwiązań los oferuje nam jedynie takie, które musimy przyjmować z barku lepszej alternatywy"
emezis jest diaboliką, genetycznie skonstruowanym humanoidem, stworzonym, by chronić jedną osobę. Wygląda jak człowiek, ale w rzeczywistości jest niezwykle niebezpieczną istotą, drapieżnikiem, który został wyhodowany po to, by zabijać. W młodym wieku zostaje związana z córką i jedyną spadkobierczynią galaktycznego senatora - Sydonią Impirian. Od tego momentu staje się jej bezgranicznie oddana i kocha wyłącznie ją.
"Może tylko skorpion jest w stanie uratować skorpiona"
Kilka lat później Sydonia zostaje wezwana do Chryzantemum, na cesarski dwór. Jej ojciec popadł w niełaskę cesarza. Nemezis wie, że jej pani grozi niebezpieczeństwo i może zostać skazana na śmierć za postępowanie senatora. Kiedy więc matka Sydonii przedstawia jej swój plan, ta zgadza się od razu.
"(...) miłość to najbardziej nietrwała rzecz we wszechświecie. Wybucha płonie, a potem zwyczajnie gaśnie"
Nemezis wyrusza do Chryzantemum, podając się za Sydonię. Jest to bardzo ryzykowne posunięcie, gdyż jeśli ktokolwiek się o tym dowie, zostanie to uznane za zdradę stanu. Tym bardziej, że od pewnego czasu posiadanie diaboliki jest surowo zakazane. Kiedy jest już na miejscu, Nemezis musi zmierzyć się z intrygami bezwzględnych polityków, którzy walczą o władzę w imperium. Jednocześnie zaczyna odczuwać nowe emocje i powoli odkrywa swoje człowieczeństwo. Nie wie jednak jak dużo będzie musiała poświęcić.
iedy zaczynałam czytać "Diabolikę" S.J. Kincaid, nie wiedziałam zupełnie nic o tej książce. Nie przeczuwałam nawet, że tak szybko wciągnę się w akcję i że powieść spodoba mi się tak bardzo. "Diabolika" jest niesamowita! Jak miło zaczynać czytelniczy rok tak miłą lekturą.
Historia opowiedziana przez autorkę nie jest łagodnym romansem dla wrażliwych czytelniczek. Jest brutalna, całkiem sporo tu przemocy a bohaterowie padają jeden za drugim. Jest to bardzo przemyślany i ciekawy zabieg, przez który S.J. Kincaid pokazuje nam jaki jest wykreowany przez nią świat. W połączeniu z odważną, silną i śmiertelnie niebezpieczną protagonistką oraz samą koncepcją diaboliki, powieść wydaje się niezwykła, zupełnie inna od tych dostępnych na rynku.
"Diabolika' jest połączeniem powieści science-fiction z dystopią. Autorka stworzyła świat w bardzo umiejętny sposób, przez który widać jak wielką ma wyobraźnię. Dużo tu szczegółów i łatwo można by się w tym wszystkim pogubić, ale nie w tym przypadku. Mimo początkowej dezorientacji, książkę czyta się płynnie. A wszystko dzięki temu, że autorka wprowadzała nowe terminy i szczegóły, od razu wszystko wyjaśniając. Co więcej, nie nudziła długimi opisami, ale zręcznie wplotła wyjaśnienia w fabułę. Wciągnęłam się w akcję od pierwszych stron. "Diabolika" jest uzależniająca. Kiedy tylko zaczęłam lekturę, nie mogłam przestać czytać aż do ostatniej strony.
Duże wrażenie zrobiła na mnie futurystyczna wizja świata, gdzie kosmos został podbity, a ludzie mieszkają na statkach kosmicznych. Oczywiście jest tutaj hierarchia i ci mniej ważni żyją na planetach, gdzie znacznie trudniej jest funkcjonować. Cała koncepcja S.J. Kincaid jest tak rozległa, że długo musiałabym ją przedstawiać. "Diabolika" jest naprawdę dobrze napisana. Może akcja jest trochę powolna na początku, ale im dalej czytamy, tym trudniej jest się oderwać.
Główną bohaterką, tytułową diaboliką, jest Nemezis. Bardzo ją polubiłam, jest silna, odważna i sprytna. W dodatku poczułam do niej sympatię i współczucie już w pierwszych okropnych scenach. Czasami miałam ochotę ją przytulić, tak po prostu. Tak jak Sydonia widziałam w niej człowieka, którego ona w sobie nie widziała. W sumie nie ma co się dziwić, nie narodziła się, ale została wyhodowana, była genetycznie skonstruowanym humanoidem, w którym zaprogramowano agresję i związano później z Sydonią. Nemezis jest uzależniona od swojej pani, ale gdy ją opuszcza, by podawać się za nią w Chryzantemum, zaczyna odkrywać w sobie nowe emocje, o których nie miała pojęcia. Z czasem widzimy jej transformację. Wciąż jest diaboliką, ale zaczyna być bardziej ludzka.
Inną postacią godną wspomnienia jest Tyrus. Uważany jest za szaleńca (zresztą tak się zachowuje). Jest siostrzeńcem cesarza i pierwszym następcą. Tyrus jest najinteligentniejszym Domitrianinem i jego zachowanie zawsze ma jakieś głębsze znaczenie. Bardzo polubiłam tego bohatera. Ma analityczny umysł, ale jednocześnie jest czuły i oddany. W drugiej części książki udowadnia, że jest niezwykle uzdolniony i potężny. Widzimy w nim sprawiedliwego i dobrego przyszłego cesarza.
Wątek miłosny również mi się spodobał. Uwielbiam każdy romans, który pojawia się w powieściach. W tym przypadku uczucie rozkwita pomiędzy (a jakże) Nemezis i Tyrusem, co może wydawać się niezbyt trafne, ale naprawdę tak nie jest. Uwielbiam tę parę. Obydwoje są mądrzy, sprytni, zdolni. Może nawet trochę ze sobą rywalizowali, co było urocze. Jak dla mnie bardzo dobrze dobrani kochankowie. Oczywiście w trakcie nie obyło się bez komplikacji, co trochę ich poróżniło. Wątek miłosny rozwijał się dosyć powoli, ale według mnie nie jest to wadą. Wręcz przeciwnie. Biorąc pod uwagę, że Nemezis jako diabolika nie umiała odczuwać niektórych emocji i musiała się ich najpierw nauczyć, było to bardzo dobre posunięcie. Dzięki temu romans stał się nie tylko słodki, ale też pełen pasji.
Kiedy tak się nad tym zastanawiam, to nie zauważyłam żadnych znaczących wad, o których mogłabym wspomnieć. "Diabolikę" czytało mi się niezwykle przyjemnie. Czy polecam? Oczywiście! I to nie tylko fanom dystopii i science fiction. Sama raczej nie czytam sci-fi, ale przy tej powieści wciągnęłam się jak nigdy. Z pewnością będę obserwować dalszą twórczość S.J. Kincaid. "Diabolikę" oceniam na 5.5/6. Premiera powieści już 15 lutego.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
źródło1: pinterest; źródło2: pinterest
Okładka bardzo mnie zainteresowała i treść także :) Myślę ze na pewno ja przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com
Bardzo kusząco przedstawiasz tę powieść :) Może się skusze - choć dla mnie okładka jest na minus :(
OdpowiedzUsuńJak to się mówi,o gustach się nie dyskutuje, chociaż według mnie takie dyskusje są najciekawsze ;) Okładka "Diaboliki" spodobała mi się ze względu na swoją prostotę. Raczej nie kręcą mnie motyle na okładkach, ale moje oko skupiło się na tych nożach i tyle wystarczyło
UsuńOkładka przyciąga wzrok, Twoja recenzja kusi :) Może kiedyś książka trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca recenzja :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mnie ciekawi☺
Czasami żałuję, że nie mogę przełamać swojej niechęci do fantastyki. Niestety to nie mój konik, wolę inne tematy. Co do okładki się zgodzę, jest w jakiś sposób mroczna pomimo tego motylka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Oliwia :")
Zjadam Szminkę
Ja fantastyki też raczej często nie czytam, chyba że są to książki typu paranormal romase. Ale ostatnio zaczynam się przełamywać i jest kilka tytułów, które chętnie bym przygarnęła :) A jeśli chodzi o "Diabolikę" to jest to science fiction (tego to już w ogóle prawie nie czytam, ale akurat ta książka przypadła mi do gustu)
UsuńCzekam na moment, w którym dostanę ją w swoje łapki i będę mogła w końcu przeczytać, bo tak wiele dobrego się o niej mówi :D
OdpowiedzUsuńOkładka jest piękna!
Pozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Dzięki za recenzje. Książka już dawno wpadła mi w oko ale zastanawiałam się czy mi sie spodoba. Teraz bardzo chce ją przeczytać. Gdzieś widziałam że porównują ją do Igrzysk smierci i Czerwonej królowej. Powiedzcie którą książkę przypomina bardziej?
OdpowiedzUsuńCzerwonej królowej nie czytałam jeszcze, a podobieństw do Igrzysk śmierci nie zauważyłam. W wielu recenzjach czytelnicy podkreślają, że nie ma po co porównywać tych książek, bo mało mają ze sobą wspólnego. Może coś w tym jest. Musiałabym najpierw przeczytać Czerwoną królową, żeby się wypowiedzieć i zrobię to z przyjemnością, bo książkę mam na oku od pewnego czasu :)
Usuń